WPŁYW NA PRZYRODĘ
Wywiady z naukowcami


Puszcza Białowieska, położona na granicy polsko-białoruskiej, została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO przez co stała się wspólnym dobrem ludzkości. Początkowo na Listę Światowego Dziedzictwa została wpisana  jedynie polska część obszaru, miało to miejsce w 1979 roku. Białoruska część Puszczy Białowieskiej została dopisana w 1992 roku  przez co obie części Puszczy stanowią jeden obiekt transgraniczny. Obszar wpisany rozciąga się na powierzchni liczącej 141 885 hektarów. Z punktu widzenia zachowania różnorodności biologicznej jest to miejsce unikalne. 

Puszcza Białowieska zawiera najlepiej zachowane fragmenty nizinnych lasów liściastych i mieszanych na Niżu Europejskim, w których na znacznym obszarze (także poza parkiem narodowym i rezerwatami przyrody) zachodzą niezakłócone bezpośrednią ingerencją człowieka procesy przyrodnicze obejmujące wszystkie etapy dynamiki ekosystemu leśnego. Występuje tu najliczniejsza populacja żubra europejskiego, gatunku, który stał się symbolem tego regionu a także wiele bardzo rzadkich gatunków na przykład dzięcioł trójpalczasty, zgniotek cynobrowy czy sóweczka.Na obszarze Puszczy od dziesięcioleci prowadzone są różnego rodzaju badania naukowe, właśnie ze względu na jej unikatowość i możliwość obserwacji naturalnych procesów. Funkcjonują tu takie instytucje jak Instytut Biologii ssaków Polskiej Akademii Nauk, Stacja Geobotaniczna Uniwersytetu Warszawskiego Europejskie Centrum Lasów Naturalnych Instytutu Badawczego Leśnictwa oraz Pracownia Naukowa Białowieskiego Parku Narodowego. Badania miały również charakter międzynarodowy i istniała ścisła współpraca ze stroną białoruską gdyż szerokie ujęcie całego obiektu Puszczy Białowieskiej po obu stronach granicy w badaniach było kluczowe dla naukowców.

W roku 2021 rozpoczął się kryzys migracyjny na granicy polsko białoruskiej a jego konsekwencje dotykają i będą dotykały zapewne przez kolejne lata również tak cenne tu środowisko naturalne. Budowa zapory to potężna inwestycja, przy której wykorzystywano ciężki sprzęt, zwożono różnego rodzaju materiały, poszerzano drogi i dokonywano dewastacji przyrody. Poprzez wzmożony ruch pojazdów, hałas i inne towarzyszące budowie i transportowi cechy przerwane zostały naturalne dla tego obszaru procesy. Czy szukano możliwości innych rozwiązań, czy konsultowano to ze specjalistami? Jak łagodzono skutki inwestycji? A także jaki wpływ na przyrodę ma postawiona zapora i jakie mogą być skutki jej postawienia w kolejnych latach zapytaliśmy specjalistów z instytucji naukowych zajmujących się Puszczą Białowieską na co dzień w pracy naukowej. 


Tekst i zdjęcie powyżej: Eliza Kowalczyk
Zdjęcie: Puszcza Białowieska, 5 sierpnia 2022 r

Wywiad z Katarzyną Nowak,
pracownik naukowy Stacji Geobotanicznej w Białowieży.
 

19 października 2022 r
Rozmawiała: Hanna Jarząbek


  K.N.:  Jestem Katarzyna Nowak ze Stacji Geobotanicznej...
K.N.: Jestem Katarzyna Nowak ze Stacji Geobotanicznej w Białowieży. Jesteśmy grupa, kierowana przez Nurię Salva która pisała listy do Komisji Europejskiej, a także przygotowała raport na temat tego, co dzieje się z tym obszarem określonym jako Natura 2000. W ramach tego wysiłku, aby napisać do Komisji Europejskiej, nawiązaliśmy również kontakt z ludźmi na granicy amerykańsko-meksykańskiej. Ta grupa napisała również bardzo długi list do Komisji Europejskiej, dzieląc się swoimi doświadczeniami. To było taki list ostrzegawczy. Mieliśmy nadzieję, że podzielenie się ostrzeżeniami o tym, jak mur wpłynął nie tylko na przyrodę, ale także na niektóre plemiona tubylcze, dla których granica jest tam dość arbitralna, okaże się w jakiś sposób mur może wpłynąć tutaj. W naszym przypadku odpowiedź Komisji Europejskiej była taka, że czekają, aż polskie władze skontaktują się z komisją w sprawie tego, jak złagodzą wpływ tego muru na dziką przyrodę. Ale wydaje się, że rząd nie przeprowadził oceny wpływu na środowisko ani społeczeństwo, więc co próbowaliśmy zrobić, wiedząc, że nie możemy dostać się do granicy w promieniu 200 metrów...

H.J.: Nawet ty jako naukowiec nie masz dostępu?

K.N.: Nie. Choć staraliśmy się o pozwolenie, aby monitorować potencjalnie nowe gatunki roślin, ponieważ zauważyliśmy potencjalnie niepokojące rośliny w hałdach piasku pozostawionych przez firmę budowlaną lub wykonawcę Budimexu. Odmówiono nam pozwolenia, to jest niedawne.

H.J.: Wyjaśnili dlaczego?

K.N.: Wskazali właśnie na zarządzanie, zgodnie z którym nikt nie ma wstępu w promieniu 200 metrów. I tyle. I odrzucają naszą propozycję pójścia i przeprowadzenia jakiegokolwiek monitoringu. Amerykańska grupa, o której ci opowiadałam, poradziła nam coś monitorować, mówiąc: „pomyśl, jak możesz coś uchwycić i po prostu idź to zrobić, bo później stanie się to istotne. Można by pomyśleć, że te efekty są oczywiste, ale dobrze jest mieć jakieś dane”. No to pomyśleliśmy, no dobra, niektóre drogi leśne Budimex wykorzystuje jako drogi techniczne, jako dojazdy do granicy. 


Zdjęcie po lewej (H.J): Katarzyna Nowak pokazuje Drogę Browską na mapie Puszczy Białowieskiej, Białowieża, 20.10.2022
Droga Browska jest jedną z takich dróg. Jest to leśna droga, którą ludzie chodzą i jeżdżą na rowerze, a zimą jest to trasa narciarska, więc jest to droga rekreacyjna dla miejscowej ludności. To także droga, która ma park na północy po lewej stronie, idąc do granicy, a po prawej lasy państwowe. Więc jest to również ciekawa droga do chodzenia, ponieważ to tam spotykają się te dwie części, a zwierzęta przechodzą z jednej do drugiej przez tę drogę. Jest więc pewien ruch dzikich zwierząt z lasów państwowych na obszar chroniony.

Jest to również droga ważna historycznie. W pobliżu znajduje się pomnik ofiar II wojny światowej, ofiar faszyzmu, gdzie zginęły 222 osoby. Ta droga też jest bardzo stara. Polscy królowie dojeżdżali nią do Wilna, a członkowie rodziny królewskiej podróżowali tą drogą przez Browsk do Wilna. Jest to więc jedna z najstarszych wciąż używanych dróg. Ta droga ma około czterech kilometrów długości do polsko-białoruskiej granicy.

Postanowiliśmy więc wybrać tę drogę jako rodzaj mini monitoringu wpływu na środowisko, a konkretnie śmiertelności dzikich zwierząt: jakie zwierzęta przejeżdżają pojazdy, a także monitoring ruchu. Umieściliśmy więc foto pułapkę, która nadal tam jest, aby wiedzieć, ile pojazdów przejeżdża tam i z powrotem każdego dnia. Kiedy zaczęliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że w grę wchodzą również uszkodzenia drzew przydrożnych.Jak możesz sobie wyobrazić, jeśli ponad 120 ciężarówek przejeżdża przez 24-godziny leśną drogę taką jak ta, która miała około 6 metrów szerokości, a miejscami miała 12 metrów szerokości, wpływ był ogromny. Walce drogowe i inne maszyny musiały przejeżdżać i utrzymywać spłaszczanie tej drogi, która zaczęła mieć naprawdę głębokie grzbiety i tak dalej. I tak w tym procesie wiele drzew wzdłuż pobocza zostało uszkodzonych.

W pewnym sensie pogrupowałam efekty i są to efekty bezpośrednie, ponieważ są też efekty pośrednie. Więc efekty są następujące: utworzenie tych bocznych tras; uszkodzenia drzew przydrożnych, których tak naprawdę nie przewidzieliśmy; pozostawianie w lesie różnych materiałów, z których część nadal pozostaje i nie została uprzątnięta; oraz śmiertelność dzikich zwierząt na drogach. Budowali podczas wiosennej migracji i po tej drodze poruszały się płazy, gady też. Wiedzieliśmy więc, że będzie jakaś śmiertelność i woleliśmy to liczyć. Od początku wiedzieliśmy, że Browska będzie niestety jedną z tych dróg, którymi będzie jeździł Budimex. Prawdopodobnie nigdy nie powinna była być używana jako droga techniczna. Ale BUDIMEX korzystał też z Końskiego Trybu. To ta boczna droga od Browskiej i zwłaszcza gdyby mieli pojazd, który utknął na Browskiej, to by przyjechali i skorzystali z tej trasy, która jest jeszcze mniejszą drogą od Browskiej.
 Foto (H.J): Droga Browska zniszczona przez...
Foto (H.J): Droga Browska zniszczona przez ciężarówki z budowy i pojazdy wojskowe. 20 sierpnia 2022 r
  H.J.:  A kiedy mówisz, że go używali, to znaczy,...
H.J.: A kiedy mówisz, że go używali, to znaczy, że używali ciężkiego sprzętu?

K.N.: Tak. Umieściliśmy tu foto pułapkę, żeby mieć dowód, że oni też korzystali z Końskiego Trybu.

H.J.: Żeby było jasne dla wszystkich, to są drogi, po których normalnie można iść tylko pieszo lub na rowerze?

K.N.: Tak. Tak. Na początku Browskiej widnieje tabliczka z napisem: wjazd dla pojazdów wzbroniony; więc jeśli nie jesteś pojazdem parkowym lub badawczym, który ma pozwolenie na prowadzenie pojazdu silnikowego po tych drogach, nie możesz wjechać. Możesz się przemieszczać po tej drodze tylko pieszo lub na rowerze lub na nartach.

H.J.: Domyślam się, że próbowaliście uzyskać odpowiedzi na temat tego, dlaczego te drogi są używane.

K.N.: Nie, to znaczy zgłosiliśmy i umieściliśmy to jako ogólnie dostępną informację. Korzystali także z innych tras w innych częściach Puszczy Białowieskiej i okolicach, np. w Masiewie. Tak naprawdę nie wiemy, z ilu kilometrów niesankcjonowanych tras, tzn. takich gdzie jest zakaz poruszania się pojazdami zmechanizowanymi, ostatecznie skorzystał BUDIMEX.

H.J.: A kiedy powiedziałaś, że umieściłeś tę informację, jaka była reakcja?

K.N.: Reakcją były ogólne stwierdzenia typu: „to jest dla ludzi i bezpieczeństwa, więc ekolodzy trzymajcie się z daleka od tego, bądźcie cicho i wiemy, co robimy”. Na niektórych zdjęciach, które zrobiłam na skrzyżowaniu gdzie jest Koński Tryb i Browska widać jak faktycznie utworzyli nowa trasę łącznika, po to żeby jak jechał pojazd w kierunku granicy ze wsi, mogliby po prostu mieć takie rondo i lepiej się mijać. Więc można zobaczyć, jak odsłonięte zostały korzenie świerka i ten świerk umiera w tej chwili. To czy ten świerk umiera z powodu uszkodzenia korzeni, nie mogę powiedzieć na pewno, ale ponieważ te odsłonięte korzenie są również teraz dotknięte przez grzyb, więc bardzo prawdopodobne że tak.


Zdjęcie po lewej (E.K): Drzewa i uszkodzenia dróg w pobliżu muru granicznego, Puszcza Białowieska, 3 stycznia 2023 r.

Myśleliśmy, że będziemy liczyć martwe dzikie zwierzęta, a potem zdaliśmy sobie sprawę że też musimy dokumentować uszkodzenia drzew. Wiele uszkodzeń drzew zauważyliśmy jak wybraliśmy się tam po raz pierwszy pod koniec lutego lub marca 2022 r. Niektóre gałęzie korony zostały uderzone. Były też części korzeni drzew rozrzucone po drodze. Tak więc wiele szkód w systemach korzeniowych i możemy nie zobaczyć skutków tego uszkodzenia przez następne dwa lata.

Nie podjęto żadnych wysiłków w celu ochrony drzew przydrożnych, a ochrona drzew przydrożnych to coś, co zdarza się zawsze, gdy poruszasz się po drogach ciężkimi maszynami. Drzewa są owijane lub zabezpieczane w jakiś sposób w innych częściach Polski i świata, ale nie tutaj, w Białowieży. Na północ od Wysokiego Bagna była droga, którą nazwaliśmy „drogą pokazową”, bo tam przywożono władze lub innych gości na inspekcje, aby pokazać im, co się dzieje. Ta "pokazowa droga" miała około 30 - 35 zabezpieczonych drzew. Więc na trasie pokazowej było to możliwe. To znaczy kilka kilometrów od Browskiej i na Browskiej mogli zrobić to samo, a nie zrobili. Zrobili to tylko na "pokazówce" do oględzin.

H.J.: Tam byli też zabierani dziennikarze?

K.N.: Myślę, że dziennikarzy też chyba przywieziono na ta „pokazową drogę”. Ale nie tylko dziennikarzy, także inne osoby, może nawet ludzie z Komisji Europejskiej. 

W naszym monitoringu Browskiej naliczyliśmy ponad 150 uszkodzonych drzew, czyli około 40 uszkodzonych drzew na kilometr. Nasi uczniowie naliczyli ponad 300 drzew. Różnica wynika z tego, że my byliśmy bardzo konserwatywni. Nie wiedzieliśmy, który uszkodzony system korzeniowy należy do którego drzewa i nie odnotowaliśmy uszkodzeń korzeni, natomiast uczniowie byli mniej konserwatywni od nas. Można więc powiedzieć, że nasze pomiary są niedoszacowane, jeśli chodzi o liczbę drzew uszkodzonych wzdłuż tej drogi. Ponownie, jest to coś, czemu można było zapobiec.
Droga została poszerzona, pobocze było bardzo wysokie, a niektóre drzewa rosnące wzdłuż drogi zostały po prostu zepchnięte lub przewrócone przez używany ciężki sprzęt. Czasami maszyny poruszały się też po wielu metrach drogi i w głąb lasu, a także pozostawiały różne zadrapania na pniach drzew, takich jak świerki, które również mogą zostać zaatakowane przez owady lub grzyby. Mam na myśli, że to rana zupełnie jak rana skóry. Na Ziemi kiedy widzisz ślady opon tych pojazdów, po prostu wygląda to dość brutalnie, jak brutalny wandalizm. Dęby były przewracane, znaleźliśmy połamane graby i to wszystko czasami wyglądało na celowe, to znaczy poszerzali fragmenty drogi przez celowe przewracanie drzew.

Po miesiącach niszczenia drzew była jakaś inspekcja i foliowano drzewa, nawet te uszkodzone. Po prostu opakowali to w jakiś szybki sposób, aby pokazać, że przydrożne drzewa są w jakiś sposób chronione i tak zostało przez około dwa tygodnie. 

H.J.: Czy to ma jakiś związek z datą otwarcia strefy granicznej?

K.N.: 1 lipca było otwarcie, więc tak, może ta kontrola miała związek z otwarciem strefy zamkniętej. To opakowanie  o którym wspomniałam przed chwilą zostało usunięte jakiś czas później. Na „pokazowej drodze”, ta ochrona była tam przez cały czas. Można było więc podjąć przynajmniej jakieś działania zapobiegawcze, których nie podjęto w innych miejscach. Mówimy o lesie Światowego Dziedzictwa, a Browska to droga, która bezpośrednio przylega do obszaru chronionego, do parku narodowego.

Znaleźliśmy również wiele materiałów, które pozostały w lesie. Tą drogą jeździły też ciężarówki z cementem i cysterny. Mieliśmy więc sytuację, że betoniarka wysypała cement prawie na całą długość drogi. A potem, kiedy droga była utrzymywana przywożono piasek, wszystko było po prostu wymieszane i oczywiście kończyło się po obu stronach po stronie lasu państwowego i po stronie parku narodowego. Dookoła wciąż leżą sterty piasku. Niektóre mają wyrastające z nich gatunki roślin, które nie są rodzime dla Polski, a nawet nie są rodzime dla Europy.
 Fot. (E.K): Żubry w Puszczy Białowieskiej, 6 lutego 2022 r
Fot. (E.K): Żubry w Puszczy Białowieskiej, 6 lutego 2022 r
  Widzieliśmy inne materiały,  takie jak puszki po oleju...
Zdjęcie powyżej (E.K): 28 listopada 2020 r
Zdjęcie poniżej (E.K): 27 grudnia 2020 r


Widzieliśmy inne materiały, takie jak puszki po oleju silnikowym oraz rzeczy wyrzucane z ciężarówek przez kierowców ciężarówek, takie jak plastikowe butelki, opakowania po jedzeniu, mnóstwo niedopałków rzucanych zarówno przez wojskowych, jak i przez pracowników BUDIMEXu. Ludzie zostawiali nawet w lesie odchody i papier toaletowy bez żadnego wysiłku, aby wykopać dół i zakopać te odpady. Znaleźliśmy również kawałki drutu żyletkowego zmieszane z piaskiem i żwirem. Prawie podczas każdej wizyty kontrolnej zbieraliśmy kawałki drutu kolczastego. Oczywiście jest to niebezpieczne dla zwierząt korzystających z tej drogi.

Znaleźliśmy również kupkę piasku około 215 metrów od zapory. Ponieważ dostęp był zamknięty, nie mogliśmy iść i zobaczyć, co z niego wyrasta, ponieważ nie dostaliśmy pozwolenia na monitorowanie obszaru przygranicznego. Ale mogliśmy zobaczyć niektóre rośliny w innych miejscach i nie są one gatunkiem rodzimym dla Europy. Zauważylibyśmy, że wzdłuż Browskiej były też takie tęczowe kałuże, wydobywające się z cystern. Innym rodzajem potencjalnego zanieczyszczenia, które tu zostało, jest cement z cysterny z cementem, a wiemy, że były to ciężarówki z Budimexu, bo mamy zdjęcia z foto pułapki.

Były też tego rodzaju rowy, które budowano w celu odprowadzenia wody, całej stojącej wody, która po deszczu zbierała się na drodze Browskiej. Zaczęli więc kopać te rowy i dużo głębsze, żeby odprowadzić wodę. Jeśli pomyślisz o tym wszystkim, co osadzało się na tej drodze, możesz sobie wyobrazić, że ten odpływ to nie tylko woda deszczowa z błotem, to woda deszczowa ze wszystkim, co się tutaj rozlewało: piasek z dowolnego miejsca, cement i tak dalej. A woda właśnie spływa do parku z całym tym materiałem.

Wreszcie mamy śmiertelność na drogach, która była naszym pierwotnym celem monitorowania. Nie zauważyliśmy żadnego rodzaju egzekwowania prędkości jakichkolwiek ograniczeń prędkości. Okazało się, że mamy ponad 150 ofiar zwierzęcych, takich jak: małe ssaki, a nawet ptaki, drozdy, oczywiście płazy i gady są na tej drodze najczęściej potrącane, w tym zaskroniec, angulus, robaki powolne, żaby i ropuchy.

Przestaliśmy liczyć owady, ponieważ zabitych było tak wiele setek chrząszczy, że nie mogliśmy spisać każdego zgniecionego chrząszcza. Skończyło się na tym, że sporządziliśmy listę, która zawiera teraz ponad 20 gatunków owadów, które również były zabijane, aby przynajmniej mieć listę gatunków, których to dotyczy.Inną rzeczą, którą zauważyliśmy, było to, że zwierzęta pojawiały się na naszych fotopułapkach wcześnie rano lub w nocy, prawdopodobnie unikając ruchu pojazdów w ciągu dnia. Na fotopułapkach pojawiały się sarny, dziki, lisy wilki, zwykle w nocy. Więc z pewnością był jakiś wpływ na ich wzorce aktywności, prawdopodobnie z powodu tego, co działo się wzdłuż tej drogi.
H.J: Czy przed budową odbywały się jakieś spotkania konsultacyjne?

K.N.: Cóż, to zależy od tego, kogo zapytasz. Jeśli zapytasz Budimax, powiedzą, że tak, były konsultacje. Jeśli zapytasz, powiedzmy dyrektora Instytutu Biologii Ssaków, powie, że niekoniecznie nazwałby to konsultacją. Nie było nic zapisanego. Odbyła się nieformalna dyskusja i nie ma dowodów na to, że zalecenia zostały wprowadzone w życie lub wzięte pod uwagę. Więc jeśli mówisz o konsultacjach, to naprawdę zależy od tego, jak ktoś definiuje konsultacje. A z drugiej strony,  sama konsultacja też nie oznacza zgody na wzniesienie tego rodzaju muru.

To, co powinni byli zrobić, to przynajmniej wdrożyć hierarchię łagodzenia skutków, a to składa się z kilku etapów. Pierwszym z nich jest przede wszystkim unikanie uszkodzeń. Tak więc w przypadku muru granicznego z Polską mogli uniknąć wycinki starodrzewu. I to nie było coś, co zostało zrobione. Kolejną rzeczą, którą można było wprowadzić, jest ograniczenie wszelkiego rodzaju aktywności w nocy. Także nie zostało to zrobione, bo mamy foto pułapkę i widać jak jeżdżą pojazdy Budimexu Browska też nocą. Nie wspominając o wojsku aktywnym przez całą dobę i także czasami w bardzo dużym, ciężkim sprzęcie. Zarówno Narewka, jak i Hwoźna mają nad sobą strukturę i tak naprawdę nie wiemy, jak głęboko sięga ta konstrukcja.

Kolejnym krokiem byłoby wspieranie niezależnego monitorowania przez naukowców. Nie zostało to zrobione. Możesz zredukować światło i hałas. Tego też nie zrobiono i wciąż możemy zobaczyć światło i hałas przy utrzymaniu tego muru. Można by teraz przywrócić szatę roślinną wzdłuż granicy, ale nikt nie pyta Stacji Geobotanicznej o ewentualne doradztwo w sprawie przywracania roślinności na tym terenie.

Możesz wesprzeć telemetrię radiową Instytutu Badań nad Ssakami, aby dowiedzieć się, jak zwierzęta reagują na tę ścianę, aby dowiedzieć się, jak wilki, łosie, rysie lub masywne drapieżniki mogą zmienić swoje zachowanie. Wszystko to jest problemem w kontekście różnorodności genetycznej. Czy będziemy musieli inwestować w jakiś rodzaj wspomaganej migracji, aby utrzymać przepływ genów genetycznych między obiema stronami? Dzika przyroda straciła ponad połowę swojego siedliska przez tę ścianę. Czy jest jakaś rekompensata w postaci tworzenia nowych rezerwatów przyrody lub rozbudowy parku narodowego? To może być sposób na zrekompensowanie utraty siedlisk. Brak dyskusji na ten temat. Konsultacja oznaczałaby właśnie przestrzeganie czegoś w rodzaju hierarchii łagodzenia skutków i istniejących ustalonych sposoby przeprowadzania oceny wpływu. Więc to, że ktoś z Budimexu pojechał i odbył jedną czy dwie rozmowy z jednym instytutem w Białowieży, bo nikt nigdy do nas nie przyszedł porozmawiać, to nie znaczy że była, no ja przynajmniej nie nazwałbym tego konsultacją.

W ogóle nie ma oceny wpływu na środowisko ani tym bardziej na społeczeństwo w tym regionie. Próbowaliśmy zrobić coś w rodzaju mini oceny wpływu społecznego, coś, w czym nie jesteśmy biegli, ale mieliśmy porady od socjologów, psychologów i innych osób, i stworzyliśmy ankietę i przeprowadziliśmy kilka wywiadów z ludźmi mieszkającymi w Białowieży. Mieliśmy 100 respondentów, a teraz wprowadzamy i przetwarzamy te dane dotyczące tego, jak postrzegali całą sytuację, jaki był na nich wpływ, jak zmieniło się ich użytkowanie lasu przez to, co się wydarzyło i przez stan wyjątkowy, a następnie tę strefę zamkniętą, bo to był okres dziesięciu miesięcy. Jeśli więc mówi się o realnej ocenie skutków społecznych czy konsultacjach społecznych, to można też powiedzieć, że nie odbywały się one z szeregiem społeczności żyjących na pograniczu.

H.J: Wspomniałaś o migracji zwierząt. Czy możesz skomentować pomysł z bramkami?

K.N.: Przede wszystkim te bramki są zamknięte. Tak więc zwierzęta nie uczą się o potencjalnie otwartej przestrzeni. Prawdopodobnie próbują poruszać się i chodzić wzdłuż obwodu tej bariery, a zatem uczą się, że jest to struktura liniowa, która nie ma żadnej szczeliny. Po drugie, nawet jeśli te bramy zostaną otwarte, to z tego, co rozumiem, nie będą otwarte przez cały czas. Będą musiały być monitorowane zdalnie lub w inny sposób, ponieważ jeśli łoś lub żubr może przejść, to człowiek też może przejść. A zatem jest to sprzeczne z rzekomym celem tej bariery blokowania ludzi. Trzeci komentarz jest taki, że wiemy, że po stronie białoruskiej istnieje sistiema, która również stanowi barierę dla niektórych, ale nie wszystkich zwierząt. Niektóre zwierzęta mogą pokonać sistiemę, ale oznacza to, że te zwierzęta mogą, przynajmniej na jakiś czas, zostać uwięzione w tych kieszeniach siedlisk między jedną barierą a drugą. Więc skutki tych dwóch barier kumulują się.I mój ostatni komentarz jest taki, że wzdłuż muru granicznego USA-Meksyk są luki, które też miały być tunelami ekologicznymi dla gatunków przemieszczających się z jednej strony granicy na drugą. Te luki niekoniecznie są wykorzystywane. Badaczom pozwolono używać tam foto pułapek do monitorowania dzikiej przyrody i wiedzą, że nastąpił spadek dzikiej przyrody, nawet w tych lukach. A więc tylko dlatego, że istnieje luka, nie oznacza to, że zwierzę będzie ją wykorzystywać, biorąc pod uwagę szerszy krajobraz. Więc wiedząc tym jak funkcjonują takie luki gdzie indziej, to samo można powiedzieć o bramach w polskim murze.
  Foto (E.K.): Posterunek wojskowy zbudowany w środku...
Foto (E.K.): Posterunek wojskowy zbudowany w środku Puszczy Białowieskiej, 16 stycznia 2023 r.
  H.J.:  Wspomniałeś o murze granicznym z USA. Wiem, że...
H.J.: Wspomniałeś o murze granicznym z USA. Wiem, że kontekst środowiskowy jest tam inny niż u nas, ale w pewnym stopniu można porównać te sytuacje. Czy uważasz, że był jakiś wysiłek ze strony polskiego rządu, aby porównać tę sytuację i wyciągnąć wnioski, aby przygotować i lepiej zbudować ten mur tutaj?

K.N.: Nie wydaje mi się, aby podjęto wysiłek w celu zbadania sposobów łagodzenia wpływu muru na środowisko i społeczności ludzkie. Mur na granicy amerykańsko-meksykańskiej nie zainspirował takiego podejścia. Wydaje mi się, że raczej zbudowano tę strukturę w celu pokazania, że coś się robi, choć w rzeczywistości nic się nie zmienia. Elizabeth Vallee, badaczka z Montrealu, która zajmuje się murami granicznymi, stwierdziła: "ściany to dobry sposób na nic nie robienie i wyglądanie, jakby coś się robiło". Tutaj również zainspirowano się tym podejściem i postanowiono zbudować własną barierę. Nawet pomimo licznych dowodów, które pokazują, że mury nie odstraszają ludzi i zwiększają ryzyko handlu ludźmi oraz korzystania z niebezpiecznych tras.
Jest to nie tylko szkodliwe dla Puszczy Białowieskiej, która stanowi perłę w koronie Polski, Europy i świata, ale również Komisja Europejska zamknęła oczy na tę sytuację, co pokazuje akceptację muru na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Powinniśmy rozmawiać o tym murze nie jako murze Polski, ale jako murze Unii Europejskiej.

Zawsze byłam bardzo podekscytowana potencjałem obszarów transgranicznych i ich ochrony jako pewnego rodzaju narzędzia nawet dyplomatycznego, i nawet na Białorusi, gdzie wiele osób ma naprawdę trudności i może trafić do więzienia. Wcześniej naukowcy stąd wyjeżdżali za granicę i oglądali konkretne drzewa albo z kimś rozmawiali. Myślę, że teraz jest kompletna przerwa lub brak jakiejkolwiek komunikacji czy współpracy ze stroną białoruską i jestem pewna, że gdybyś rozmawiała z niektórymi ludźmi na przykład w Parku Narodowym, powiedzieliby, że brakuje im tego kontaktu. Jeśli wiesz, że to miejsce zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z pewnością odczujesz ekscytację odwiedzając je. Ten niezwykły stary las wciąż istnieje i jest to niezwykle smutne widzieć, jak brutalnie jest traktowany w kontekście budowy tego muru.


Zdjęcie po lewej (E.K): Mur graniczny w Puszczy Białowieskiej, 3 stycznia 2023 r.

Z ludzkiego punktu widzenia, nigdy nie przypuszczałam, że mój kraj, który sam doświadczył emigracji i poszukiwania azylu, a polska diaspora rozprzestrzeniła się po całym świecie - spotkałam Polaków wszędzie, gdziekolwiek byłem, czy to w RPA, Kanadzie czy gdziekolwiek indziej. Nigdy nie przypuszczałam, że będziemy postępować w taki sposób wobec uchodźców uciekających przed tragicznymi warunkami. Dlatego jest to bardzo trudne do zaakceptowania.

Z ludzkiego punktu widzenia nigdy nie przypuszczałam, że mój kraj, który również doświadczył emigracji i szukania azylu, a polska diaspora rozprzestrzeniła się po całym świecie - spotykałam Polaków wszędzie, gdziekolwiek byłam, czy to w RPA, Kanadzie czy gdziekolwiek indziej - nigdy nie przypuszczałam, że będziemy postępować w taki sposób wobec ludzi uciekających przed trudną sytuacją. Więc bardzo trudno mi to zaakceptować.

Przyjechałam tu po raz pierwszy w październiku 2021 roku, więc jestem tu jeszcze nowa. Zaraz na początku to był chyba mój drugi raz w Puszczy Białowieskiej. Byłam tam z kimś ze Stacji Geobotanicznej i mieliśmy zbierać grzyby. Zaparkowałyśmy samochód, który miał warszawskie tablice. Nagle zobaczyłam grupę ludzi, jakieś dziesięć osób uciekających przez las. A za nimi byli żołnierze. I tak się złożyło, że znalazłyśmy się w tym miejscu w tym samym czasie. Przystąpili do nas żołnierze z zasłoniętymi twarzami, z częściowo podniesioną bronią, myśląc, że pomagamy tej grupie uchodźców, która ucieka, tym bardziej, że właśnie tam zaparkowały nasze samochody. Musiałyśmy więc unieść ręce do góry, a potem odprowadzono nas do pojazdu. Pokazałyśmy nasze papiery i wyjaśniłyśmy, że jesteśmy tam po to, aby zbierać grzyby, co prawdopodobnie wtedy brzmiało groteskowo. W połowie października 2021 roku, kiedy było 16 000 prób przekroczenia granicy, my zbierałyśmy grzyby... Żołnierze nas puścili, a gdy później przejeżdżałyśmy naszym samochodem, zobaczyłyśmy, że część tych uciekających osób siedziała na poboczu. Wojsko ich aresztowało. Tam była jedna kobieta z małym dzieckiem i pamiętam, że nawiązałam z nią kontakt wzrokowy. Nigdy nie zapomnę tego momentu, gdy zobaczyłam tę młodą kobietę trzymającą swoje dziecko na poboczu drogi. 

Nie znam tego lasu przed tą sytuacją. Wydaje mi się, że dla osób, które od wielu lat znają ten las, jak mój szef, który jest tu od 30 lat, kontrast jest prawdopodobnie o wiele bardziej zauważalny. Dla mnie, która jestem tutaj dopiero rok, las zawsze był pełen uchodźców. Jednakże, to wcale nie ułatwia sytuacji.


Czytaj też: „Mur graniczny Polski zagraża prastarej puszczy”.
autorzy: Katarzyn Nowak i Bogdan Jaroszewicz, Wydział Biologii UW, Białowieska Stacja Geobotaniczna

Wywiad z Rafałem Kowalczykiem,
były dyrektor
InstytutU Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk

Zdjęcia i tekst: Eliza Kowalczyk
Eliza Kowalczyk: W drugiej połowie 2021 roku rozpoczął się kryzys migracyjny na granicy polsko -białoruskiej. Uchodźcy i migranci z wielu krajów Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki, w większości których toczą się wojny, konflikty lub panuje głód, zostali przez reżim Łukaszenki zwabieni na teren Białorusi obietnicą szybkiego przedostania się na teren Unii Europejskiej. Skutkowało to zwiększoną falą osób przekraczających granicę. Granica polsko białoruska o długości 418 kilometrów przez 55 kilometrów ciągnie się przez cenny przyrodniczo obszar Puszczy Białowieskiej, będącej obszarem Natura 2000 i obiektem światowego dziedzictwa UNESCO. Granica przebiega wzdłuż wschodniej ściany Białowieskiego Parku Narodowego. W celu przeciwdziałania kryzysowi migracyjnemu, polski rząd początkowo dość szybko zdecydował o budowie wzdłuż granicy zapory z żyletkowego drutu typu concertina. Jak zareagowało środowisko naukowe zajmujące się przyrodą puszczy białowieskiej?

Rafał Kowalczyk: Stosowanie drutu żyletkowego wzbudza duże kontrowersje na całym świecie. Wiemy jak śmiertelne zagrożenie stanowi dla zwierząt, ale również dla ludzi. Został nazwany nawet „krwawym sposobem ochrony granic”. Spowodowało to sprzeciw środowiska naukowego oraz organizacji ekologicznych ze względu na duże zagrożenie dla zwierząt, w tym gatunków chronionych, takich jak wilki, rysie, żubry. Zasieki te stały się nie tylko barierą dla migracji zwierząt, ale też śmiertelną pułapką, zwłaszcza że stawiano je również wzdłuż brzegów rzek granicznych. Jako instytutu byliśmy dwukrotnie wzywani do uwięzionego w drucie jelenia i łosia. Zwierzęta bardzo łatwo zaplątują się w ostre elementy drutu żyletkowego, które przecinają skórę, mięśnie, ścięgna, naczynia krwionośne. Próbując się uwolnić zwierzę się szarpie co potęguje okaleczenia. Zwierzę ginie w męczarniach.
     E.K.:  Szybko okazało się, że taka zapora jest mało...

E.K.: Szybko okazało się, że taka zapora jest mało skuteczna i zdecydowano o postawieniu muru ze stali o wysokości 5,5 m. Było mnóstwo kontrowersji i głosów sprzeciwu. Odbywały się protesty, pisano apele a mur  i tak stanął.

R.K.: Kiedy tylko pojawił się pomysł budowy na granicy zasieków z drutu żyletkowego, a potem muru podnosiliśmy problem oddziaływania na zwierzęta. Bo bariery to jedno z najważniejszych zagrożeń dla przyrody.  Rada Naukowa Instytutu Biologii Ssaków PAN w październiku 2021 roku opublikowała stanowisko w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią oraz budowy płotu granicznego, zwracając uwagę na nieodwracalne skutki budowy bariery dla przyrody północno-wschodniej Polski, w tym unikatowego ekosystemu Puszczy Białowieskiej. Trójka białowieskich naukowców z Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego i IBS PAN w listopadzie opublikowała list w czasopiśmie naukowym „Science”, zwracając uwagę na zagrożenia związane z budową zapory dla unikatowego obszaru Puszczy Białowieskiej i chronionego od 100 lat Białowieskiego Parku Narodowego oraz gatunków tu występujących. Środowisko naukowe wystosowało też list do Komisji Europejskiej w sprawie budowy muru na granicy polsko-białoruskiej, podpisany przez ponad 1800 naukowców z całego świata, w którym apelowano o podjęcie wszelkich możliwych kroków w celu natychmiastowego wstrzymania budowy muru do czasu przeprowadzenia zgodnej z prawem UE i wymogami ochrony przyrody oceny oddziaływania tego przedsięwzięcia na spójność sieci Natura 2000 i takiego zaprojektowania tej inwestycji, aby w jak najmniejszym stopniu wpływała na cenne gatunki i siedliska przyrodnicze. Swoje stanowisko sprzeciwiające się budowie muru i zwracające uwagę, że zapora nie adresuje długofalowo problemu uchodźstwa klimatycznego i zagraża utrzymaniu bioróżnorodności, generując przy tym gigantyczne koszty ekonomiczne, wystosowała również Rada Klimatyczna Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niestety, apele te pozostały bez odpowiedzi. W dość szybkim trybie, bo na początku listopada, przyjęto ustawę o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Ustalono, że obejmie ona 186 km granicy od doliny Bugu aż po przejście graniczne w Kuźnicy Białostockiej. Koszt zapory oszacowano na 1,6 mld zł, a jej budowa rozpoczęła się pod koniec stycznia 2022 roku.

E.K.: Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku w porozumieniu z Generalnym Dyrektorem i innymi służbami środowiskowymi, przeprowadził analizę wpływu inwestycji na wszystkie wymienione obszary Natura 2000, która dowodzi, że bariera nie wpłynie negatywnie na środowisko. Czy rzeczywiście?

R.K.: Nie tylko powstanie zapory, ale także sama jej budowa, która trwała kilka miesięcy, jest zagrożeniem dla siedlisk i gatunków. Obecność ciężkiego sprzętu, wzmożony ruch i budowa dróg dojazdowych prowadzących do granicy oraz wzdłuż granicy, powodują zanieczyszczenie środowiska hałasem i światłem, co skutkuje zakłóceniem aktywności i płoszeniem zwierząt, zwłaszcza, że budowa ruszyła pod koniec zimy a 1 marca rozpoczynał się okres lęgowy nie tylko ptaków, ale też wielu innych gatunków zwierząt zasiedlających cenne przyrodniczo obszary. Przywożenie kruszywa z zewnątrz Puszczy oraz wzmożony ruch zwiększyły również ryzyko zawleczenia i rozprzestrzenienia inwazyjnych gatunków roślin, Nasze tropienia i monitoring z zastosowaniem fotopułapek pokazał, że duże drapieżniki, praktycznie przestały użytkować 2 km pas wzdłuż granicy, ze względu na wzmożona aktywność straży granicznej i wojska, oraz budowę zapory. Więc tych zagrożeń jest bardzo wiele.Instytut Biologii Ssaków PAN na dwa miesiące przed rozpoczęciem budowy proponował środki łagodzące negatywny wpływ zapory na siedliska i gatunki w postaci zaniechania jej budowy na obszarach bagiennych i w dolinach rzecznych oraz otworów o średnicy co najmniej 20 cm w przęsłach zapory dla mniejszych zwierząt. W zasadzie uwzględniono tylko propozycje otworów u podstawy muru, ale mają one średnicę jedynie 10 cm. To powoduje, że mogą być wykorzystywane przez drobne ssaki, płazy i gady. Wiele z nich na etapie budowy zostało zasypanych, wiele jest za wysoko nad powierzchnią gruntu, wiele zostanie zatkane suchymi liśćmi, drobnymi gałązkami. Ale ich imponująca liczba ponad 74 tys., o której w swoich komunikatach mówi Ministerstwo Klimatu i środowiska,  ma sprawiać wrażenie dbałości o łagodzenie skutków powstania zapory.  

E.K.: Czy płot na granicy zaszkodzi lub już zaszkodził zwierzętom? W zaporze zamontowano podnoszone bramy zlokalizowane co kilka kilometrów jako przejścia dla zwierząt? Czy to działa i czy jako naukowcy macie możliwość monitoringu jak to wygląda?

R.K.: Obawiam się, że te bramy, które są bardziej bramami serwisowymi, bo umożliwiają służbom dostanie na drugą stronę zapory, będą zamknięte, przynajmniej dopóki trwa kryzys migracyjny.  Rzeczywista funkcjonalność planowanych rozwiązań łagodzących będzie również zależała od tego czy, kiedy i na jak długo planowane bramy w zaporze będą otwierane.  Zwierzęta uczą się, jeśli mają możliwość przekraczania barier przez jakieś dziury czy korytarze migracyjne. Jeśli będą one zamknięte przez dłuższy czas lub jeśli będą otwierane na krótko i w bardzo nieregularny sposób spowoduje to dezorientację wśród zwierząt i mogą one ich w ogóle nie użytkować. Bramy będą też wąskimi wejściami do enklaw o długości nawet kilkunastu kilometrów i szerokości do 2 km, położonych między zaporą a białoruską sistiemą. Zwierzęta mogą tam utknąć, jeśli przejścia zostaną zamknięte. Podobne sytuacje miały miejsce w Puszczy Białowieskiej jeszcze przed budową zapory, po rozciągnięciu zasieków z drutu żyletkowego wzdłuż granicy, kiedy zamknięto w enklawach między granicą a sistiemą grupy żubrów wykorzystujące te tereny w okresie letnim, a na zimę wracające do miejsc dokarmiania w centrum Puszczy. Wskutek tego dwa żubry padły, a uwalnianie pozostałych trwało kilka tygodni, choć początkowo Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Białowieski Park narodowy, opiekujący się żubrami zapewniały, że za zasiekami nie ma żadnych żubrów.Płot jest barierą, która spowoduje fragmentację środowiska i populacji zwierząt, uniemożliwi przemieszczanie się zwierząt, migracje i przepływ genów, zwłaszcza że Puszcza Białowieska jest jednym z ważnych korytarzy łączących wschód z zachodem Europy w obu kierunkach. Zapora rozdzieliła populacje, na odrębne grupy które znalazły się po obu stronach tej bariery. To z kolei doprowadzi do zakłócenia struktury przestrzennej i socjalnej, przepływu genów i – w efekcie - do ograniczenia liczby osobników, możliwości rozrodu i zdobywania pokarmu oraz różnicowania genetycznego populacji. Dotyczy to szczególnie rysi, które badamy od ponad 30 lat. Puszcza Białowieska jest transgranicznym obszarem światowego dziedzictwa UNESCO, więc funkcjonowała od zawsze jako jeden ekosystem.
     Zdjęcie powyżej: Migracja rysi, źródło:...

Zdjęcie powyżej: Migracja rysi, źródło: Instytut Biologii Ssaków PAN


E.K.: W jaki sposób zapora szkodzi rysiom?

R.K.: Populacja rysia zostanie podzielona, co znacznie ograniczy liczebność rysi po obu stronach granicy. Z wcześniejszych badań wiemy, że na terenie Puszczy bytowało 30-35 osobników. Teraz po każdej stronie zapory znajdzie się kilkanaście osobników, w tym kilka rozmnażających się samic. To bardzo mało.  W Polsce północno wschodniej żyje prawie ¼ całej polskiej populacji, około 65 osobników,  przez co ten obszar jest kluczowym dla tego gatunku. Mimo ochrony, która trwa już blisko 30 lat,  rysi w Polsce nie przybyło. Mamy ich około 200 i ten stan się utrzymuje. One się też nie rozprzestrzeniają. Teraz ta niewielka populacja zostanie dodatkowo podzielona  płotem granicznym. W Polsce nie mogą migrować na zachód, bo są tam duże obszary otwarte, przez które rysie się nie przemieszczają.Badania z lat 1990. i dwutysięcznych wskazywały, że znaczna część zaobrożowanych przez nas rysi,  swoje terytoria ma po obu stronach granicy. Tak więc ogrodzenie będzie dużym zaburzeniem dla organizacji przestrzennej, struktury socjalnej, przemieszczeń i migracji rysi, możliwości zdobywania pokarmu a nawet rozrodu. Osobniki, które miały terytoria po obu stronach granicy, nagle zostały pozbawione części swojego obszaru. To ogromne zaburzenie ich organizacji przestrzennej i relacji socjalnych. To źle wróży przyszłości rysi w Puszczy.  

E.K.: Jak wygląda sytuacja wilków?

R.K.: Badania telemetryczne wilków prowadzone w latach 1990-tych wskazywały, że wilki przekraczały białoruską sistiemę. Słyszymy, że to nieaktualne badania, bo sistiema została zmodernizowana. Przyglądaliśmy się temu i rozmawialiśmy z białoruskimi kolegami. Na zdjęciach z lat 1990-tych i sprzed budowy muru sistiema wygląda tak samo. Jej przebieg zmodernizowano jedynie na rzekach, gdzie zbudowano mostki po których biegnie. Zresztą w ostatnich kilku latach zaobrożowano wilki po białoruskiej stronie Puszczy, które przekraczały granicę np. poniżej zalewu Siemianówka. Robią to rzadziej niż rysie, bo taka jest organizacja przestrzenna wilków w Puszczy Białowieskiej, a granica stanowi również granice ich terytoriów. 
     Zdjęcie powyżej: Źródło: Frankfurt Zoological...

Zdjęcie powyżej: Źródło: Frankfurt Zoological Society

E.K.: Niedźwiedzie brunatne wyginęły w Puszczy Białowieskiej pod koniec XIX wieku. Ostatni osobnik został zabity ok. 140 lat temu (w 1879 r.). Jednak w ciągu ostatnich 4 lat obserwowano osobnika po stronie białoruskiej i polskiej. Czy teraz kiedy stoi zapora migracja niedźwiedzi jest możliwa?

R.K.: Ten niedźwiedź w ciągu ostatnich 3 lat był kilkunastokrotnie obserwowany lub notowano ślady jego bytności po obu stronach granicy. Wygląda, że już się tu zadomowił i być może zwiastował początek populacji i powrotu niedźwiedzia do Puszczy. Jeszcze do niedawna najbliższa nam populacja bytowała na Białorusi w odległości ok. 400 km od granicy w Berezyńskim Rezerwacie Biosfery. Kilkanaście lat temu niedźwiedzie pojawiły się jednak w Puszczy Nalibockiej położonej już 200 km od Polski. Najpierw były to pojedyncze samce, potem pojawiły się samice. Być może kolejnym etapem rekolonizacji była właśnie Puszcza Białowieska.Ostatnio dotarła do mnie obserwacja niedźwiedzia z początku kryzysu migracyjnego z okolic Kuźnicy Białostockiej, a więc terenu położonego na północy Puszczy Knyszyńskiej i oddalonego od Puszczy Białowieskiej o kilkadziesiąt kilometrów. Mało prawdopodobne, aby był to ten sam osobnik. Wszystko to wskazuje, że wkrótce mogliśmy się spodziewać osiedlenia się tych dużych drapieżników w północno-wschodniej Polsce. Zapora graniczna to niestety uniemożliwi. Ostatnia obserwacja białowieskiego niedźwiedzia pochodzi z lipca 2022 r. z białoruskiej części Puszczy. To zła i dobra wiadomość. Zła, bo niedźwiedź raczej nie pojawi się już po polskiej stronie, a dobra bo nie został odcięty od innych niedźwiedzi na Białorusi. 
  Zdjęcie powyżej: Źródło IBS PAN        E.K.:...
Zdjęcie powyżej: Źródło IBS PAN


E.K.: Czy sytuacja na granicy, zapora, duża ilość wojska, wprowadzanie ograniczeń poruszania się w rejonie granicy w jakiś sposób wpływa na pracę naukową?

R.K.: Jesteśmy naukowcami i z badań dotyczących innych obszarów gdzie powstały zapory, wiemy jak negatywnie oddziaływują na przyrodę. Co ważne, niestety płoty graniczne nie rozwiązują kryzysów migracyjnych, co widać niestety na Polskiej granicy, gdzie ciągle są uchodźcy, którzy różnymi sposobami forsują mur i zasieki graniczne. Zawirowania na granicy utrudniają nam pracę i kontakty naukowe. W Białowieży organizowaliśmy spotkania, staże naukowe, seminaria i konferencje, wydarzenia. W czasie zamknięcia strefy przygranicznej było to niemożliwe. Kiedy Puszcza w końcu została otwarta wprowadzono zakaz przebywania na 200 m strefie wzdłuż granicy. Mamy tam swoje powierzchnie badawcze, prowadzimy monitoring różnych gatunków ssaków. Nie mogliśmy uzyskać zezwolenia Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej na wstęp na te tereny, ciągle stawiano nam jakieś warunki. Nie mogliśmy przechodzić też obojętnie obok kryzysu migracyjnego. Wielu z nas niosło i niesie pomoc uchodźcom. To pozostawia trwały ślad w naszej psychice. Znamy ten las, wiemy jak ciężkim terenem może być dla ludzi z innej strefy klimatycznej i środowiska. Ciągle znajdujemy ślady obecności uchodźców. Umierają tu ludzie. Boli nas, że ten unikatowy las stał się miejscem tak dramatycznych zdarzeń.   
  Zdjęcie powyżej: Rafał Kowalczyk, 16 lutego 2023 r

Zdjęcie powyżej: Rafał Kowalczyk, 16 lutego 2023 r

Hanna Jarzabek - Photography & Documentary Storytelling

Documentary photographer and Multimedia Storyteller specialized in projects addressing discrimination and societal dysfunctions, with accent on Europe.
Website via Visura

Hanna Jarzabek - Photography & Documentary Storytelling is integrated to:
Visura site builder, a tool to grow your photography business
Visura's network for visual storytellers and journalists
A photography & film archive by Visura
Photography grants, open calls, and contests
A newsfeed for visual storytellers